A, więc zacznę od tego, że nienawidzę matematyki!! Nie rozumiem jej założeń itp., ale wiem jedno, że miałem 2 na koniec gimnazjum i teraz umieram na lekcjach w technikum, bo to jest tak, że myślisz, że to umiesz i zrobisz pierwszy przykład i myślisz fuck yeah jestem bogiem matmy woah!! A tu nagle rzeczywistość i nauczycielka mówi "ale z czego ty się tak cieszysz, to był najprostszy przykład" i w tym momencie zdajesz sobie sprawę, że mija teraz 3 tydzień a masz prawie cały rok uczyć się matmy... Totalna załamka, ale trzeba pamiętać o tym, że jeśli się czegoś nie umie to można:
a)wkuwać to aż się nauczysz.
b)opisywać zadania i robić mega dobre ściągi.
c)jakoś się tam uczyć i czasami ściągać.
d)nie rób nic w końcu nie trzeba być dobrym we wszystkim.
Wybieram odpowiedź: eee...hmm...emm...wszystkie xd.
A, tak na marginesie jestem teraz chory i nie chodzę do szkoły i wiem już co się zmieniło, gdy poszedłem do technikum. Zmieniło się to, że teraz chcę chodzić do szkoły!! Uwaga, ale nie dla tego, że jest tam fajnie pff. Tylko dlatego, że nie chcę mieć zaległości. WOAH!! Chyba zaczynam dorastać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz