Muszę napisać coś ważnego. Poświęcam ten post na refleksje nad dalszym ciągiem moich problemów. Nie mogę sobie dać rady z depresją, ale nie upadam już tak łatwo, jak wcześniej jednak każdy upadek coś łamie tam w środku, gdzie złe uczucia zagnieżdżają się w sercu, które powoli zaczyna nienawidzić. Jest wiele uników, które może zastosować człowiek aby uciec przed tymi uczuciami. Ale tak jak powiedziałem to tylko uniki. Moim jest wyobraźnia. Uciekam do niej tworzę idealny świat, którego nic nie powinno naruszyć a przynajmniej tak było. Moja wyobraźnia jest centrum całego mnie. Bawię się w niej chowam jak dziecko za sukienką swojej mamy. Mam własny świat, a raczej było ich kilka, bo ostatnio dwa z nich runęły po załamaniach. Mam w, nim dom, ludzi i wszystko czego zapragnę, ale to tylko wyobraźnia... Niekiedy chcę po prostu zasnąć i żyć w tamtym pięknym świecie. Ale ten świat też już nie wytrzymuje rozpada się powoli niczym obierane z skorupki jajko. Jeśli rozpadnie się nie ucieknę przed depresją i jej konsekwencjami. Nienawidzę tego, że nie umiem sobie pomóc i, że nikt inny nie może mi pomoc. A, więc przestałem szukać pomocy... Żyję i będę żyć tak jak dalej, dopóki coś we mnie nie pęknie. Kocham pomagać ludziom, bo nie chcę aby pękali w środku jak ja. Udaję silnego i mądrego, chociaż wewnątrz jestem idiotą. Piszę ten post aby uświadomić coś sobie i może innym podobnym do mnie osobą. Uświadomić sobie, że być może nie pokonam depresji i będzie trzeba się z nią oswoić i nauczyć żyć jak diabeł z aniołem w jednym pokoju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz