Demon i bestia
Demon i bestia
Był sobie skromny człowiek zwał się Luis był wędrownym kupcem.
Pewnego razu przemieszczał się z miasta zwanego Iristan do oddalonego na drugim końcu pustyni przez którą musiał się przeprawić miasta Metress.
Luis nie był tylko wędrownym kupcem kochał przygody oraz jego hobby było malowanie. Piaski pustyni zachwyciły go błyszczące i poruszające się niczym fale wydmy wydawały ciche dźwięki przypominające syczenie małych węży. Luis po drodze spotkał kilka trupów nie zraziło go to zawrócenia bo jak powiadał "Jeśli wierzysz że potrafisz coś pokonać to znaczy że to na pewno pokonasz!".
Luis nigdy nie podróżował sam miał ze sobą wiernego towarzysz psa wabiącego się Kot. Luis miał niezwykłe poczucie humoru kiedy wymyślał imię dla psa stwierdził na początku że pies jest kotem ale okazało sie inaczej więc nazwał go kot.
Oni szli piaski pustyni sunęły za nimi niczym czyhający w ukryciu zabójcy. Luis nie bez przypadku wybrał drogę przez pustynię. Posłyszał iż na pustyni żyje silna istota która spełnia życzenia tych którzy ją spotkają.
Trzydziestej nocy na pustyni około godziny drugiej w nocy Luis i Kot usłyszeli wyjący głos. Kot wzdrygnął się Luis jednak przybrał twarz wyrażającą zachwyt i podekscytowanie.
Luis musiał iśc do miejsca z którego dochodziło wycie. Wymyślił że pozaznacza swoje ślady aby potem wrócić do obozowiska. Wbijał sztachety desek z rzadkiego drzewa które zdobył w wiosce starych arkanów.
Razem z Kotem dotarli do miejsca z którego dochodziło wycie to co ujrzeli zmieniło ich na zawsze. Istota która miała głowę człowieka a na tej głowie wyrastały wielkie rogi. Tłów pochodził zaś od lwa miał dwie pary rąk jedna jakby nie z tego świata żarząca się ogniem druga para to ludzkie ręce nogi gazeli. Stworzenie było wysokie jakieś 2,5 m wysokości.
W końcu odwróciło się w stronę Luisa i Kota. Przestraszony Kot schował się za swojego pana zaś sam Luis rozpalił pochodnie drugą ręką wyciągnął szablę która była pokryta diamentem i potrafiła przeciąć za jednym razem pięciu mężów. Bestia posiadała niebiańską twarz kobiety o blond wlosach jej oczy jednka miał kolor czerwony jakgdyby były z krwi pokonanych wrogów. Bestia wydała kolejny ryk. Luis stwierdził że musi być ona ranna.
Powoli podszedł do bestii która nie przejęła się jego obecnością. Luis spróbował nawiązać kontakt z bestią.
-Nazywam się Luis a ten tchórzliwy pies za mną nazywa się Kot.
-Aaa! Niech będą ci pochwalone skarby życia i umysłu człowiecze - odpowiedziała bestia
-Jam jest królową księżyca i tego co wsze wieczne! - Bestia
Luis zrozumiał z czym ma do czynienia bowiem bestia okazała się świętą boginią z legend pewnego plemienia które żyło tysiące lat przed nowymi ludźmi bo tak nazywa się tych którzy zaczęli przekraczać morza. Królowa tego co wieczne zwała się Astarte. Wygnana z swego królestwa bogini na ziemi ludzkiej. Przez nowe religie ochrzczona demonicą bezprawia i rozpusty. Luis jednak był rozważny wierzył w starych i nowych bogów.
-O wielka pani Astarte powołując się na starych i nowych bogów którzy zrzucili cię z twego piedestału cóż to robisz wśród piasków i odmętów?
-Jam jest ścigana przez wieczne siły które usiłują mnie wepchać do czeluści piekieł jako demonicę.
-O wielka twoja niedola ma pani czegoż ja taki skromny sługa może ci użyczyć?
-Me ciało zostało zmasakrowane i zniszczone muszę wędrować w tej powłoce bestii która nękała pewne plemię. Nic nie możesz zrobić muszę sama nieść swoją mękę.
-O pani chociaż zaszczyć mnie swoim towarzystwem przy mym skromnym obozowisku.
-Niechaj tak też będzie Luisie składam modły aby twe życie nigdy nie było takim jak moje.
Razem z boginią wrócili do obozowiska. Usadowiwszy się obok ogniska bogini Astarte zaczęła wyjaśniać.
-Jedynie w tej powłoce twarz ma została zachowana. Nowi bogowie są ignorantami którzy narzucają swoją wolę i nie obchodzą ich ludzie. Moja wieczna ucieczka trwa długo och ile niezliczonych powłok jam żem przyjęła ile niezliczonych istnień przeżyła. Ile cierpień zadała... Nowi bogowie rzucili klątwy na starych i obrócili nas w demony w oczach nowych ludzi. Jam jest boginią me życie jest wieczne nie mogę zginąć jak ty Luisie tym większa moja męczarnia. Muszę wiecznie uciekać z czeluści piekieł.
-O pani biada nowym bogom za te bluźnierstwa przeciw wam. Zamiast rządzić ramie w ramię zniszczyli i zbrukali wasze świątynie sprzeniewierzyli wasze dobre imię.
-Prawdę rzeczesz mój drogi. Jednak możesz mi pomóc nieść me brzemię. Nie mogę kontynuować swej wędrówki w ciele bestii a ty posiadasz diamentową szablę która może przebić mą skórę.
-Nie śmiał bym tknąć twego boskiego ciała o pani.
-To ciało należy do bestii dzięki temu uwolnisz mnie od bólu bestii.
-O pani ależ czy nie złapią cię gdy będziesz w formie duchowej?
-Ileż to zwłok widziałeś na tej pustyni? Znajdź mi trzeciego dnia ciało kobiety a ja uleczę je i uczynię mym nowym naczyniem.
-Kiedyż to mam ukrócić twe życie pani?
-W tej chwili.
Luis nie czekając na skinienie bogini cisnął szablą w serce bogini. Ponad dwumetrowe ciało spadło na piasek i bogini wyzionęła ducha. Luis znalazł kilka ciał nie wiedział jednak które z nich to kobiece ciało więc wziął wszystkie i przyniósł do obozu. Po trzech dniach nic nie nastało. Jednak trzeciej nocy rozbłysło światło a przed nim stanęła kobieta. Była drobna nie nawet nie była to kobieta było to dziecko! Miało może dwanaście lat. Rude włosy długie do ramion falowały na wietrze. Bogini powstała jako dziecko a wraz z nią powstał demon!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz